Od 01.03.2020 u naszych zachodnich sąsiadów zacznie obowiązywać nowa ustawa o napływie fachowej siły roboczej (Fachkräfteeinwanderungsgesetz), która ma ułatwić podejmowanie zatrudnienia w Niemczech przez obywateli państw nienależących do UE.

 

Sytuacja gospodarcza w Niemczech

Choć zapotrzebowanie na pracowników w Niemczech jest duże, ostatnie kwartały 2019 roku przyniosły spadki liczby wolnych wakatów. W 3. kwartale zeszłego roku było ich 1,36 mln, czyli o 30 000 mniej niż w 2. kwartale. Jak podaje Bloomberg najnowsze dane o zamówieniach w niemieckim przemyśle również nie są optymistyczne, a stanowią ważny wskaźnik prognozujący wielkość przyszłej produkcji. W grudniu 2019 r. odnotowano nieoczekiwany spadek aż o 8,7 % rok do roku, tendencja w dół trwa już 19. miesiąc z rzędu, a tempo spadku jest najszybsze od ponad dekady. Próżno wypatrywać więc oznak ożywienia, ani nawet stabilizacji. Aktualna kondycja niemieckiej gospodarki nie sprzyja więc wzrostowi zatrudnienia.

 

Ułatwienia, ale nie dla wszystkich

Co do zapisów samej ustawy - ułatwienia obejmują jedynie wykwalifikowanych pracowników, tzn. osoby z wykształceniem wyższym lub z określonymi kwalifikacjami zawodowymi i dotyczą zniesienia obowiązku badania prawa pierwszeństwa (sprawdzania czy daną pracę może podjąć obywatel Niemiec lub UE) oraz zniesienia ograniczenia wobec konkretnych zawodów (Engpassberufe). Jednocześnie nowa regulacja narzuca istotne wymogi, które kandydat musi spełniać, by podjąć pracę, czyli posiadać udokumentowane kwalifikacje zawodowe i/lub wykształcenie równoważne z niemieckim, wykazać się znajomością języka niemieckiego na poziomie przynajmniej B1 (zaledwie 2-4% obywateli ukraińskich zna go na tym poziomie), a także dysponować środkami do życia na czas aż do uzyskania pierwszych dochodów.

Weryfikacja czy kandydat spełnia narzucone ustawą wymagania oznacza konieczność odpowiedniego zorganizowania całego procesu po stronie niemieckiej. Tymczasem brak jeszcze szczegółowych informacji o punktach koordynacyjnych rozpatrujących wnioski o uznanie kwalifikacji, czy na temat wprowadzenia postępowania zdigitalizowanego i wdrożenia przyspieszonej procedury dla pracodawców.

Czynnikiem hamującym masowy napływ kandydatów spoza UE do Niemiec są też wysokie koszty początkowe, które muszą ponieść. Z jednej są to koszty pobytu (zanim kandydat dopełni wszystkich procedur, uzyska pozwolenie na pobyt czasowy w celu wykonywania pracy, co może trwać i kilka tygodni, a wreszcie podejmie pracę i otrzyma pierwsze wynagrodzenie), z drugiej te administracyjne związane z uzyskaniem potrzebnych zezwoleń, np. koszty tłumaczeń, które mogą wynieść kilkaset euro. Niezależnie od początkowych inwestycji, przyjezdny pracownik musi liczyć się także z wysokimi bieżącymi kosztami życia, wynajmu mieszkania czy transportu. Dlatego, pomimo potencjalnej atrakcyjności niemieckiego rynku pracy, faktyczny zysk pracowników wcale nie musi znaczącą różnić się od tego w Polsce na analogicznym stanowisku.

Pracownicy i agencje pracy z Ukrainy wykazują oczywiście zainteresowanie pracą w Niemczech, ale wymienione tu uwarunkowania stanowią obiektywne bariery, często nie do pokonania. Dodatkowym utrudnieniem jest brak lub niewystarczająca znajomość niemieckiego prawa pracy, brak wiedzy na temat warunków zatrudniania, zasad pracy i kultury biznesowej. To powoduje, że istnieje olbrzymia potrzeba edukacji rynku ukraińskiego w tym zakresie.

 

Destabilizacja polskiego rynku pracy?

Czy zatem Polsce grozi destabilizacja rynku pracy spowodowana masową emigracją zarobkową Ukraińców do Niemiec? W krótkiej i średniookresowej perspektywie polski rynek nie powinien odnotować odpływu kadry, zwłaszcza dlatego, że obywatele Ukrainy pracują u nas głównie w segmencie blue collar, zaś niemiecka ustawa otwiera możliwości tylko wysoko wykwalifikowanym i wykształconym pracownikom. Dodatkowo, choć perspektywa pracy w Niemczech wydaje się kusząca, teoretyczne zalety przesłaniają praktyczne przeszkody: wysokie koszty i wymogi proceduralne, na które ani pracownicy, ani firmy pośrednictwa na Ukrainie nie są i nie będą w najbliższych latach gotowe.

Podsumowując, choć penetracja rynku pracy u naszego zachodniego sąsiada niebawem się rozpocznie i można przypuszczać, że przez najbliższe 2-3 lata będzie sukcesywnie rosła, nie będzie to rynek pracy osiągalny dla każdego. Realny odpływ pracowników z Ukrainy do Niemiec według ekspertów to perspektywa co najmniej 5 lat. Do analogicznych wniosków, jednogłośnie doszli eksperci branży HRM na niedawno zakończonej (24 stycznia br.) konferencji Meet UA Summit.

 

Weronika Jarosz
Specjalista ds. Rozwoju Biznesu w LeasingTeam Group